Article by Anna Plazowska from WWW, Poland's premier Internet magazine (image of hard copy here). Special characters may not appear correctly in some browsers.

K—----O—----R—----P—----O—----R—----A—----C—----J—----A ®™ark

Kim jest ®™ark?
Anarchistą, terrorystą, sabotażystą, hackerem, skandalistą, artystą, mecenasem, nihilistą, akcjonistą, kowbojem, rewolucjonistą, altruistą, performerem, utopistą, marksistą, interwencjonistą, genderowcem, złym człowiekiem?
Nie.
®™ark to korporacja.

Władza w świecie Case’a oznaczała władzę korporacji. Oznaczała zaibatsu, wielonarodowe koncerny kształtujące historię ludzkości i przekraczające wszelkie bariery. Traktowane jak organizmy, osiągnęły pewien rodzaj nieśmiertelności. Nie można zabić zaibatsu, likwidując kilkunastu kluczowych urzędników; inni już czekali, by przeskoczyć kolejny szczebel kariery, zająć zwolnione stanowiska, uzyskać dostęp do ogromnych banków korporacyjnej pamięci.- czytamy w Neuromancerze. I chociaż roztoczona przez Gibsona wizja zasadniczo dotyczy przyszłości, to wydaje się ona niepokojąco realna i współczesna. Wszechpotężny wpływ korporacji na życie ekonomiczne i społeczne jest dziś poza wszelką dyskusją.

Korporacje?

Pierwsze korporacje powstały w Anglii w XVI wieku, lecz jako forma prywatnego business’u zaistniały dopiero w okresie rewolucji przemysłowej. Szczególnym bodźcem dla ich rozwoju okazało się wprowadzenie nowego środka transportu - kolei żelaznej. Zakrojona na szeroką skalę budowa linii kolejowych, priorytet gospodarczy końca XIX wieku dla takich państw jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Niemcy, czy Francja, wymagała wielkich nakładów kapitału. Mógł on zostać zabezpieczony wyłącznie przez prywatne spółki, i to dodatkowo wspierane korzystnymi rozwiązaniami prawnymi w dziedzinie instrumentów finansowych, kredytów i długów. Najdalej posunięta liberalizacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych [tam też działa ®™ark].

Korporacja, inaczej spółka z ograniczoną odpowiedzialnością to, według Encyclopædia Britannica (www.britannica.com ), specyficzna forma prawna organizacji ludzi i zasobów materialnych, konstytuowana przez państwo, mająca na celu prowadzenie działalności gospodarczej.

To samo źródło wymienia cztery podstawowe charakterystyki korporacji:

  1. ograniczona odpowiedzialność (inwestorzy nie mogą stać się podmiotem strat przekraczających wysokość ich wkładów);
  2. przepływ udziałów (prawa do przedsiębiorstwa mogą przejść z jednego inwestora na drugiego, bez konieczności prawnej rekonstytucji organizacji);
  3. podmiotowość prawna (status prawny fikcyjnej osoby, która może pozywać i być sądownie pozywana, oraz może posiadać własność zapisaną na swoje imię);
  4. nieokreślony czas trwania (życie korporacji może być dłuższe niż udział któregokolwiek z jej członków).

Właścicielami spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, w sensie prawnym, są udziałowcy, którzy nabywają wraz z inwestycją kapitału udziały w zyskach przedsiębiorstwa, i którzy są nominalnie uprawnieni do sprawowania kontroli nad zarządzaniem finansami korporacji.

W ostatnich trzech dekadach XIX i na początku XX wieku korporacje rozrastają się do olbrzymich rozmiarów. Molochy, dysponujące potężnym kapitałem, zaczynają bezwzględnie eliminować konkurencję, a pozycja monopolistów w kluczowych sektorach gospodarki, umożliwia im coraz dalej idące sterowanie światem polityki, wpływ na prawodawstwo, oraz manipulację mediami.

Równocześnie, władza zgromadzona w rękach korporacji, wymyka się spod kontroli. Przy liczbie udziałowców sięgającej dziesiątków tysięcy, jakakolwiek ingerencja ze strony nominalnych właścicieli przeradza się w fikcję. Pozycja Zgromadzenia Wspólników słabnie jeszcze bardziej wraz z legalizacją praktyki tzw. przybliżonego głosowania, które daje zarządowi spółki prawo głosowania udziałami osób nieobecnych podczas corocznego Zwyczajnego Zgromadzenia. W przypadku działań nielegalnych, udziałowcy, na mocy klauzuli o ograniczonej odpowiedzialności, nie ponoszą żadnych konsekwencji. Bezkarni są także członkowie zarządu, gdyż spółka, jako podmiot prawny sama może stanąć przed sądem.

Już Abraham Lincoln zauważył, że rosnąca siła korporacji stanowi, dla naszej cywilizacji, zagrożenie większe niż wojna. Tymczasem, niczym nieskrępowane behemoty spokojnie funkcjonują nadal, i śmiejąc się w głos z krytyk moralistów, kształtują w przerażający sposób mentalność milionów ludzi.

I stało się światło; i wśród mrocznych szczytów korporacyjnego świata rozbłysła gwiazda ®™arka... Wojna!

 

1993 – BLO (Barbie Liberation Organization)

Nowy York, okres Świąt Bożego Narodzenia. Barbie Liberation Organization - grupa artystów, feministek i rodziców, przeciwstawiająca się stereotypizacji płci, wykupuje 300 sztuk lalek Barbies i konkurencyjnego GI Joe’a. Po drobnej korekcie zabawki wracają z powrotem na półki sklepowe, tyle, że są to już Poprawne GI Joe’y, ćwierkające głosem nastoletniej panienki: Czy będę miał kiedykolwiek wystarczająco dużo ubrań? i Ja lubię szkołę, a ty?, oraz Wyzwolone Lalki Barbies wykrzykujące głębokim tenorem: Dead men tell no lies., Vengeance is mine!.

Projekt, sfinansowany przez grupę weteranów, zniesmaczonych absurdalną wojną w przemyśle zabawkarskim, odbija się szerokim echem w amerykańskich mediach.

 

1996 – SimCopter

Firma Maxis, Inc. produkuje nową grę komputerową o nazwie SimCopter. Jest to typowa gra wzorowana na filmach akcji. Po wygraniu kolejnego etapu, zwycięzca otrzymuje gratyfikację w postaci obrazka umiarkowanie atrakcyjnej panienki przytulającej się do głównego bohatera. Tymczasem, już pierwszego dnia po wprowadzeniu produktu na rynek, okazuje się, że zamiast tej sceny pojawia się dwóch zgrabnych chłopców, ubranych w skąpe stroje kąpielowe, namiętnie obcałowujących się nawzajem.

Chociaż autor homoerotycznej wstawki zostaje następnego dnia zwolniony z pracy, to tysiące egzemplarzy gry są już w rękach klientów, a media nagłaśniają sprawę. Projekt został sfinansowany przez anonimowego właściciela sklepu o anarchistycznych poglądach.

 

1997 – Zadzwoń, że źle się dziś czujesz

6 kwietnia 1997 - początek roku finansowego w Wielkiej Brytanii. Tego dnia ponad 2000 pracowników British Airways, zadzwoniło do swoich szefów oświadczając, że nie mogą przyjść do pracy z powodu złego stanu zdrowia. Firma ponosi olbrzymie straty, a całe zajście, zorganizowane przez brytyjską grupę Decadent Action (http://www.underbelly.demon.co.uk/decadent) zostaje odnotowane przez prasę. W następnym roku Phone in Sick Day zyskuje jeszcze szerszy odzew i globalną skalę. Akcja, osiąga astronomiczne notowania w USA, oraz paraliżuje angielską i irlandzką policję - chorobę zgłosiło 80% policjantów i służb więziennych. Tym razem, wydarzenie zasłużyło sobie na czołówkę w dzienniku BBC.

Od tej pory akcja powtarzana jest corocznie, a dowodzenie nad nią, ze względów strategicznych, przejął ®™ark. Zmieniono też datę, z anglocentrycznego 6. kwietnia na 1. Maja - rocznicę krwawych manifestacji robotniczych z 1886 roku, które odbyły się w USA i w Kanadzie, w walce o ośmiogodzinny dzień pracy. Na całym świecie honorowane święto, absurdalnie, jedynie w Stanach pozostało zwykłym dniem roboczym. W Europie Phone in Sick Day ma miejsce 2 maja.

 

1999 – GWBush.com

Wiosną 1999 roku ®™ark zakłada, utrzymaną w stylistyce przedwyborczej propagandy Bush’a Juniora, stronę www.gwbush.com. Ironiczny sit ilustruje wpływ korporacji na świat polityki, zawiera parodie wywiadów, oraz inicjatywy polityczne kandydata związane z upowszechnieniem narkotyków, oraz z rozwojem przestępczości. Pod ten adres trafia większość osób szukających oficjalnej strony kampanii prezydenckiej przedstawiciela Republikanów (GeorgeWBush.com).

Właściciel domeny, na skutek listu z pogróżkami od prawnika Bush’a, zaczyna kolaborację ze sztabem wyborczym. Wobec zaistniałego problemu ®™ark produkuje następną stronę GWBush.com, tym razem ze sloganem: Just Say No to Former Cocaine User for President. Zirytowany Senator wnosi skargę do Federalnej Komisji Wyborczej, a równocześnie dostarcza największej sensacji w dotychczasowej kampanii. Zapytany przez dziennikarza, co sądzi o satyrycznej stronie GWBush.com, rozwścieczony do żywego polityk oświadcza, że powinny być jakieś granice wolności. Trudno sobie wyobrazić lepszą reklamę w amerykańskiej prasie.

Działanie ®™arka zostało nagrodzone Złotą Nike na Festiwalu Ars Electronica [Oskar w dziedzinie sztuki opartej na nowych technologiach].

 

2000 – Untitled #29.95

W latach sześćdziesiątych artyści sięgają po technikę video, jako medium pozwalające, podobnie jak happening czy performance, na rozwój twórczości niezależnej od oficjalnego, skomercjalizowanego obiegu sztuki. Rynek jednak szybko wchłania video-art, edytując limitowaną ilość nagrań, które wkrótce osiągają zawrotne ceny [np. taśma z Ouverture Stana Douglasa warta jest 150.000$].

W 1999 roku anonimowy artysta kręci Untitled #29.95 - video o video. Film pokazuje historię tego gatunku zmontowaną z cytatów najwybitniejszych dzieł. Gwóźdź programu polega na tym, że użyte w filmie fragmenty zostały przegrane z telewizji, gwałcąc w ten sposób, po kolei, prawa autorskie wszystkich prezentowanych artystów. W konkluzji autor Untitled stawia pytanie Dlaczego ciekawe koncepcje w sztuce mają należeć wyłącznie do zamożnych ludzi? i proponuje sprzedaż pirackich kopii za rozsądną cenę: 29.95$.

Aktualnie na stronie www.rtmark.com pod hasłem Liberated Video można obejrzeć dwa znane filmy: Cremaster V Matthew Barney’a [25000$] i Climbing Around My Room Lucy Gunning [4000$], oraz kupić ich kopie za 29.95$.

 

®™ark?

Za realizacją tych i kilkunastu innych, aktów dadaistycznej partyzantki stoi ®™ark [należy wymawiać przez ar]. ®™ark to działająca w Internecie korporacja, której podstawowym i ostatecznym celem, podobnie jak w przypadku innych przedstawicieli business’u, jest osiągnięcie możliwie największego profitu. Jedyna różnica polega na tym, że chodzi tu o profit kulturalny, a nie finansowy. Zamiast napychać portfele swoich udziałowców, ®™ark chce uczynić kulturę, społeczeństwo i życie, bardziej ludzkimi – czytamy w oficjalnej deklaracji.

®™ark, spółka z o.o., została zawiązana w 1991 roku. Jej założyciele, inspirowani filozofią marksistowską, oraz poglądami anarchistycznego myśliciela Hakima Bey’a, wywodzą się z kręgów akademickich Zachodniego Wybrzeża. Poznali się w Internecie, a dokładniej w newsgrupach o tematyce anarchistycznej. W przeciwieństwie do wielu organizacji o podobnym profilu, ®™ark nie prowadzi dydaktyczno-moralistycznej indoktrynacji, lecz koncentruje się na działaniu. Lansowane projekty, mają raczej walor estetyczny lub społeczny, niż stricte polityczny, a fundusze korporacji otwarte są dla różnorodnych środowisk. W przedsięwzięciach ®™arka została wyznaczona tylko jedna sztywna reguła – nie mogą one powodować obrażeń fizycznych u ludzi.

 

Strategia

Linia produkcyjna ®™arka składa się z czterech podstawowych elementów: pomysł, pracownicy [ci, którzy koncepcję realizują], inwestorzy [ci, którzy dają pieniądze], oraz ®™ark, łączący wszystkie składowe w całość. Efektem tych zabiegów jest, przynoszący kulturalne dywidendy, produkt. W końcu, następuje obliczenie zysków, które ®™ark mierzy na podstawie rozgłosu, jaki jego projekty uzyskują w mediach.

Korporacja funkcjonuje więc zasadniczo, jako bank danych, a cały system został zilustrowany na stronie ®™arka za pomocą prostej tabelki. Każdy internauta zainteresowany antykorporacyjnym aktywizmem może wpisać swoją kontrybucję do dowolnej rubryki, a operacja rusza z chwilą, kiedy te indywidualne propozycje wypełnią kryteria produkcji.

Kolejny punkt strategii stanowi aura absolutnej tajemnicy utrzymywana wokół organizacji. Firma istnieje wyłącznie w przestrzeni wirtualnej, a wszystkie drogi kontaktu w realnym wymiarze zostały starannie odcięte – brak adresu, numeru telefonu, faxu itd. Nie wiemy także kim są jej członkowie, ilu ich jest, jak się nazywają, jak wyglądają. Jedyną możliwość bezpośredniej komunikacji z ®™arkiem stwarza Internet.

Przez pierwsze lata spółka działa na anonimowym serwerze i posługuje się systemem dial-up. W tym okresie nawet nazwa korporacji pozostaje w cieniu, a podobną gwarancję anonimowości uzyskują wszyscy deklarujący udział w przedsięwzięciu. Współpracowników ®™arka otacza podwójna zasłona dymna – po pierwsze, nie wiedzą oni nic o firmie; po drugie, nie znają się nawzajem między sobą.

W 1997 roku, po otrzymaniu nagrody Kelly Award za najlepszy akt twórczego sabotażu eksponowanych korporacyjnych produktów, ®™ark, uznając poniekąd siebie samego za produkt przynoszący kulturalne dywidendy, decyduje się na zmianę polityki w kierunku większej otwartości. Korporacja przenosi się na WWW, oraz umożliwia kontakt mailowy, a przy okazji, ujawnia pewne detale dotyczące poprzednich sukcesów. Jednak zasada anonimowości nie ulega zmianie: maski na twarzach, głosy zniekształcone dekoderem, kontakt ze światem zewnętrznym jedynie za pośrednictwem rzeczników prasowych.

Ostatni filar strategii jest rzeczą oczywistą. ®™ark, jako legalnie zarejestrowana spółka, korzysta z wszystkich przywilejów prawnych płynących z tego statusu. Co za tym idzie, ani zarząd, ani inwestorzy nie ponoszą odpowiedzialności prawnej za działania korporacji. Ponieważ trudno zapewnić podobne bezpieczeństwo pracownikom, dokonującym konkretnego aktu sabotażu, w ich przypadku, ®™ark przeznacza specjalne fundusze mające pokryć koszt ewentualnych konsekwencji, jak utrata pracy, czy proces sądowy.

 

Finanse

Kilkuletnie doświadczenie własne, oraz inspiracja instrumentami finansowymi wielkich korporacji, skłoniły ®™arka do wprowadzenia w swojej organizacji modelu funduszy powierniczych.

Istnieje zawsze grupa potencjalnych inwestorów, którzy, pomimo ogólnej przychylności, z różnych względów wstrzymują się z lokatą kapitałów w ®™arka. Projekty wydają im się niemożliwe do realizacji, zbyt czasochłonne, albo też nie rokujące nadziei na satysfakcjonujący profit kulturalny. Dlatego ®™ark pogrupował swoje działania w rodziny funduszy, opierając się przy tym, na znanej strategii kalkulowanego ryzyka. Obecnie mamy do wyboru trzy podstawowe możliwości: Fundusz Wysoka Korzyść/Wysokie Ryzyko, Fundusz Bezpieczeństwa, oraz najciekawsza propozycja Fundusz Sław. Ten ostatni, dotyczy grupy projektów zarządzanych przez ludzi, którzy osiągnęli wybitne zasługi na polu kultury. Jeżeli jednak, ktoś nie posiadający podobnych kwalifikacji, chciałby znaleźć się pośród sław, może to uczynić pod warunkiem znaczącej kontrybucji finansowej w Fundusz. Pomysł takiego rozwiązania inspirowany jest nadawaniem honorowych tytułów naukowych przez uniwersytety, w zamian za materialne wsparcie instytucji.

 

Public Relations

Misja Public Relations polega na takim konstruowaniu komunikatów, żeby w świadomości odbiorców stworzyć określony z góry wizerunek firmy. Wiedza w tej dziedzinie rozwija się dynamicznie od ponad sześćdziesięciu lat, a techniki oddziaływania na klientów stają się coraz bardziej wyrafinowane i kompleksowe.

®™ark, rozbudowuje ten bardzo ważny dla siebie sektor działalności, bazując na analizie dotychczasowych osiągnięć korporacyjnych ekspertów, i w dużej części, wykorzystując gotowe, wypracowane przez nich, rozwiązania. Podstawowym narzędziem PR, w przypadku wirtualnej spółki, są strony internetowe. ®™ark posiada ich kilka, ponieważ oprócz oficjalnej witryny, wprowadza system lustrzanych sitów [WTO, McDonalds, Shell, GWBush, YesRudy, etc. ], które mimo różnic tematycznych i stylistycznych, powtarzają układ strony głównej. Poza tym ®™ark posługuje się szerokim wachlarzem skutecznych, a sprawdzonych środków, jak: billboardy, banery reklamowe, teksty promocyjne, prezentacje PowerPoint, oświadczenia prasowe, krótkie reportaże do dzienników telewizyjnych, oraz filmy video. Cała kampania wizualna utrzymana jest na dość wysokim poziomie estetycznym, stąd gorąco zachęcam do obejrzenia jej na stronie www.rtmark.com, ze szczególnym wskazaniem na produkcję video i film Bring It To You (http://www. supersphere.com/TV/Network.html?ID=RTMARK).

Wymienione techniki PR, cechuje jedna, ogromna zaleta – gwarantują one maksymalną kontrolę nad przekazywaną treścią. Na przykład, dobrze wyszkolona grupa ekspertów może, w ciągu kilku godzin, przygotować krótki reportaż telewizyjny, który sprawia wrażenie kręconej ad hoc migawki, a równocześnie przemyca określone komunikaty, opracowane na podstawie wcześniejszych, długoterminowych badań.

Przemysł Public Relations, odnoszący znaczne sukcesy w zakresie instrumentów manipulacji, posiada jednak swój słaby punkt w dziedzinie bezpośrednich kontaktów międzyludzkich. Najczęściej, kiedy dochodzi do konfrontacji z żywą publicznością, fałsz i sztuczna, przylepiona maska widoczne są na pierwszy rzut oka. Istnieje także poważne ryzyko, że w sytuacjach krytycznych, reprezentujący firmę rzecznik prasowy uzewnętrzni niepożądane emocje jak zakłopotanie, strach, panika, a tym samym pogrąży korporacyjną misję.

Aby przeciwdziałać podobnemu zagrożeniu, eksperci od PR opracowują różnorodne programy szkoleń. W Stanach Zjednoczonych dużą popularnością cieszy się EST [Erhard Seminars Training]. System, wymyślony przez amerykańskiego businnesman’a Wernera Erharda, ma służyć rozwojowi samodyscypliny i odporności psychicznej. Seminaria odbywają się na zasadzie trzydniowych sesji. Uczestnicy, zazwyczaj około pięćdziesięciu businessmenów, zamknięci są na kilkanaście godzin dziennie w jednym pomieszczeniu, pozbawieni jedzenia i picia, oraz poddawani systematycznym upokorzeniom ze strony, specjalnie w tym celu wynajętej obsługi. Japońskim odpowiednikiem EST jest para-religijna organizacja Sokka Gakkai, która stanowi przepustkę do jakiejkolwiek poważniejszej korporacyjnej kariery w tym kraju.

Najlepsze nawet szkolenie nie może jednak zagwarantować stuprocentowej kontroli nad ludzką twarzą, czy emocjami, i właśnie w tym kontekście ®™ark proponuje własne, innowacyjne rozwiązanie – robotyzację międzyludzkich kontaktów w dziedzinie PR. Pomysł nosi nazwę PRoPs [Personal Roving Presences/Osobiste Wałęsające się Obecności], a sponsoruje go Experimental Interaction Unit (http://www.eiu.org). Polega on, na zastąpieniu nigdy do końca nieprzewidywalnego człowieka, zdalnie sterowanym, interaktywnym robotem, który pozostaje pod pełną kontrolą ekspertów.

    

Technika PRoPs, znacznie efektywniejsza i tańsza od szkolenia ludzi, ma szansę stać się prawdziwą rewolucją. Aktualny poziom projektu pozwala na wykorzystywanie PRoPs wyłącznie w rozmowach z jednym interlokutorem lub małą publicznością. Niemniej, pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy rozwój nowych wizualnych technologii, uczyni twarz robota na tyle wiarygodną, by mógł on z powodzeniem występować w wywiadach telewizyjnych.

Dodatkowy atut koncepcji polega na tym, że PRoPs jako produkt komercyjny, może przemieszczać się po świecie z dużo większą swobodą niż ludzie. Na przykład obywatele Meksyku, nie mający prawa pobytu w USA, mogą na mocy międzynarodowych uzgodnień jak GATT (Układ Ogólny w Sprawie Ceł i Handlu), prowadzić przy pomocy robota skuteczną politykę PR w Stanach. Sam ®™ark, dzięki temu pomysłowi, może docierać do krajów, które zamknęły granice dla osób fizycznych pochodzenia amerykańskiego, a równocześnie zawarły porozumienia dotyczące wolnego przepływu handlu.

Obok wszystkich doraźnych i oczywistych korzyści, wprowadzenie robotów w dziedzinie PR, ma zdaniem ®™arka, również bardziej abstrakcyjny, symboliczny wymiar. Jest spełnieniem marzeń poprzednich pokoleń o maszynach wyręczających człowieka z przykrej konieczności poświęcania czasu na pracę. Dlaczego więc roboty, które wyeliminowały system manufaktur i stworzyły nowoczesny przemysł z korzyścią dla inwestorów, nie miałyby wyeliminować ludzi pracujących dla przemysłu PR, z korzyścią dla inwestorów ®™arka.

 

Aktualna oferta

®™ark, jak każda szanująca się firma, prezentuje na swojej stronie katalog z aktualną ofertą. Obecnie liczy on kilkadziesiąt czekających na realizację projektów. Wymieńmy kilka:

Cóż, pozostaje tylko, zachęcić tych z Państwa, którzy mają nadwyżki finansowe do inwestycji. ®™ark jest:

Tych, którzy wręcz odwrotnie, właśnie szukają pracy, a boją się, że szef pozwala pracować nie dłużej niż do trzeciej nad ranem, polecamy gorąco zatrudnienie u ®™arka. Solidna amerykańska firma. Z pewnością jest bardziej liberalna.

A nam, całej reszcie poczciwych konsumentów, pozostaje jedynie czekać, kiedy korporacja ®™ark wejdzie na rynek polski.